Skąd brać energię do pokonania problemu “nie do rozwiązania”? Co się dzieje gdy upadam? Czy jest ktoś, kto mnie podnosi, pociesza, mówi – Bądź silna! Będzie dobrze! Dasz Radę ‘’pokonać smoka’’! Jeszcze będziesz szczęśliwa, zobaczysz?
Czy w rodzinie jest siła?
Prawda jest taka, że gdy jedna osoba z rodziny posiada problem, rzutuje to na wszystkich wokół. Spotykają się i każdy zastanawia się, jak pomóc, co zrobić, jakie są nowe rozwiązania. Nie ma wakacji, odpoczynku, a nawet, jeśli fizycznie są, to w głowie zawsze zostaje pytanie – co zrobić.
Moja Rodzina to wielki skarb. Dlaczego? Wszyscy od czasu diagnozy mieli jeden wspólny cel – działanie na rzecz Wiktorii. Rodzice poświęcili ogrom swojego czasu i energii na ciągłą rehabilitację. Ich cały dzień był ułożony pod moje leczenie.
Czy rodzina odgrywa ważną rolę?
Uważam, że podejście do swojego problemu zdrowotnego zależy w dużej mierze od nastawienia bliskich. Będzie źle, jeśli najbliżsi osoby dotkniętej ograniczeniem:
- nie wierzą w podejmowane działania;
- nie są cierpliwi i chcą wszystko zrobić za tę osobę;
- otaczają ją nadmierną opieką;
- wyręczają w życiu codziennym;
- zaprzestają prowadzenia rehabilitacji, ponieważ osoba która walczy z problemem, zrezygnowała i nie ma motywacji do dalszego działania.
Choroba / niepełnosprawność nie staje się “końcem świata”, jeśli rodzina:
- ma wyznaczony cel i wspólnymi siłami zmierza do niego;
- wspiera osobę borykającą się z problemem, mimo zniechęcenia, załamania, poczucia bezsilności;
- pokazuje danej osobie wiele możliwości;
- motywuję do działania i rozwoju.
Czy rodzina to mocny system?
Problem, niezależnie jaki on jest, czy to niepełnosprawność czy to coś zupełnie innego, bardzo rzutuje na wszystkich. Rodzina to ,,system naczyń połączonych’’ tzw. fundament – każdego działania, każdej emocji, rozwoju i każdych trudnych decyzji. To początek wszystkiego, co daje siłę – ogromnego wsparcia, zaangażowania, współpracy. Rodzina daje pole do negocjacji (było ich bardzo dużo) i do poświęcenia, do wzajemnych kompromisów. To fundament realizacji każdego marzenia.
Sprawy się komplikują, gdy problem, jaki masz codziennie wystawia rodzinę i wzajemne relacje na próbę – wytrwałości, charakteru, odwagi. Codziennie trzeba podejmować ważne decyzje i zastanawiać się, czy były dobre, czy złe. I ta niepewność, czy może powinny być inne.
Nasze spotkania rodzinne zaczynały się od wymiany nowych rozwiązań – co kto przeczytał na ten temat, czego nowego się dowiedział. U mnie tak właśnie było. Moglibyśmy napisać podręcznik z wszystkich nowych metod leczenia.
Zastanawiasz się, jak to jest, kiedy dom zamienia się w “klinikę terapeutyczną”? Jest ciekawie, nawet bardzo. Nie ma nudy. Codziennie coś nowego. Każdy dzień jest zagadką. Czy wstaniesz dziś i będziesz mógł chodzić?
Pewnie większość się nad tym nie zastanawia. Ja natomiast codziennie zadaję sobie pytanie – wstanę czy nie. Czasami dostaję pstryczka w nos. Przychodzą dni, kiedy cały organizm mówi – dziś, koleżanko, nie działamy, odmawiamy, nie chodzimy! Wtedy budzi się we mnie coś tak okropnego, jakby potwór, który rodzi negatywne emocje. Wulkan wybucha nie można go zatrzymać. Ja nie potrafię.
Czy za mocno obciążony fundament to wytrzyma?
Gdy ten fundament zostaje obciążony problemem ‘’nie do rozwiązania” powstaje pytanie – czy my damy radę to dźwigać? Skąd wziąć siłę? Jak odnaleźć rozwiązanie tej sytuacji? Jak działać? Co zrobić by nasza kochana Wiki była w przyszłości szczęśliwa? By odnaleźć odpowiedź na te nurtujące wszystkich pytania trzeba czasu, pracy, energii, zaangażowania, nadziei, konsultacji, cierpliwości i dużo odporności.
Skąd oni czerpali siłę? Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia jak oni to wytrzymali. Chyba to był wzajemny cel, empatia, otwartość na drugiego człowieka, miłość. Chęć rozwiązania tego problemu była tak mocna, że każdy odnajdywał wewnętrzną motywację.
Muszę Ci powiedzieć, że daliśmy radę razem unieść bagaż jaki otrzymaliśmy. Jak to zrobiliśmy? Nie wiem sama. Wspólnie można zdziałać cuda! Kiedy razem ma się wspólny cel, to jest siła i można przenosić góry.
W czym tkwi siła?
Wiem jedno. Fundament jakim jest rodzina musi być nadzwyczaj silny i bardzo mocno odporny na niepowodzenia. Wspólny cel wzmacnia cały system. Razem możecie pokonać wszelkie przeciwności, stawić czoła wszelkim trudnościom. Tak się dzieje nieustannie w moim przypadku.
Z każdej strony mogę liczyć na wsparcie, co jest najcenniejszą wartością, która pomaga stanąć oko w oko ze “smokiem” i pokonać go. A gdy upadam, a zdarza mi się to często, zawsze ktoś mnie podniesie, pocieszy, pomoże znaleźć rozwiązanie.
Udało nam się zbudować mocny i silny statek. Odporny na wszelkie niepowodzenia, złe wiatry, huragany i sztormy. Statek, który nie tonie szybko bez kontroli. A gdy zaczyna – wspólnie mobilizujemy siebie nawzajem i staramy się wyciągać go na powierzchnię.
Życie nauczyło mnie wiele. Mocno ukształtowało moją osobowość, ale najważniejsze, co chcę Ci powiedzieć – w pojedynkę nie pokonasz smoka, nie masz szans. Nie ma takiej możliwości, gdy nie masz obok osoby, na której możesz polegać. Gdy razem z rodziną przetrwacie tę trudną rzeczywistość, przetrwacie wszystko, nawet sytuacje bez wyjścia. Nic Was nie będzie w stanie złamać, pokonać!
Jeżeli to czytasz, a jesteś właśnie sam z problemem, który Cię przytłacza i nie masz obok osoby, która mogłaby Ci teraz pomóc, to wiedz, że jestem z Tobą… Przekazuję Ci siłę, której teraz potrzebujesz.
Zawieszona między dwoma światami – czy moje życie skrywa jeszcze inne potwory?
Tekst: Wiktoria Rusin Korekta: Roksana Adamek